Warhammer 40,000: Space Marine 2 – Mega recenzja!

Opublikowano: 22.09.2024

Aktualizacja: 30.10.2024

Autor: Walle_90

Przeczytasz w: 10 min.

Marine odziany w niebieska zbroje z bronią, patrzący na wprost.

Zdjęcie: Warhammer 40,000: Space Marine 2 / Saber Interactive (wyd. 2024)

Pierwszą część Space Marine kończyła się naprawdę paskudnym Cliffhangerem. Co tu dużo mówić, sądziłem, że o Titusie z Ultramarines już nigdy nie usłyszymy. Od czasu kiedy ukończyłem jedynkę, minęło jakieś 12 lat! W pamięci zostało mi efektowne i krwawe wyrzynanie całych zastępów orków, przy pomocy broni białej, jak i bolterów, oraz całkiem niezły tryb multi. Przez 12 lat sporo się zmieniło, dorósł sam recenzent, ewoluował nieco sposób tworzenia gier, aż w końcu zmienił się sam producent Space Marine 2. Czy Saber Interactive udało się stworzyć godnego następcę, jakiego nie powstydziłby się sam Imperator? Wszystkiego dowiecie się z tej recenzji!

Uwaga! Tekst może zawierać spojlery.

Za Imperatora!
Zaczynając od fabuły, twórcom udało się dość zgrabnie i sensownie zbudować pomost pomiędzy obiema częściami. Titus zostaje oskarżony o herezje przez jednego z członków swojego oddziału na koniec pierwszej części. Po przemaglowaniu przez imperialną inkwizycje uchodzi z życiem i ląduję w Straży Śmierci, gdzie wzorowo służy przez około 100 lat.

Obecnie z powodu inwazji Roju Tyranidów na układ Recidious, zostaje on wysłany ze swoim oddziałem na planetę Kadaku, mając do wykonania pewną misję. Po wszystkim budzi się na jednej z barek bitewnych swojego dawnego zakonu (Ultramarines) i zostaje przywrócony do służby w jego szeregach, aby walczyć z inwazją i rozgryźć zagadkę pewnego ścisłe tajnego projektu…

Fabuła niestety była dla mnie dość średnia, owszem miała swoje momenty i kilka zwrotów akcji, ale brakowało jej pewnej dawki epickości, rozmachu i urozmaicenia, które dostałem dopiero pod koniec historii (całość można przejść w jakieś 8-10 godzin). Również dialogi, czy osobowości części postaci, wydały się płaskie i bez wyrazu przez większość kampanii.

Jednak jest sporo innych rzeczy, które deweloperzy wykonali naprawdę bardzo dobrze. Pierwszą z nich jest walka, podobnie jak w jedynce siejemy śmierć i zniszczenie za pomocą broni białej, jak i wszelkiej maści bolterami, czy bronią energetyczną. Ataki orężem do walki w zwarciu możemy łączyć w kombosy. Do tego jest też system uników i parad, dzięki którym mamy możliwość ogłuszyć większych przeciwników i strzelić do nich z pistoletu. Co zadaje spore obrażenia. Dodajmy do tego soczyste i krwawe finiszery, które odnawiają nasze zdrowie (dostępne też są specjalne stymulatory, ale znajdujemy je rzadko), a finalnie otrzymamy system, który wręcz wymusza na graczu, agresywną, brutalną walkę na bliskim dystansie. Po opanowaniu go młócenie przeciwników potrafi dawać masę frajdy i satysfakcji.

Nie bez powodu pisze tu o młóceniu, ponieważ przez większość kampanii mamy do czynienia z dziesiątkami, a czasem nawet i setkami wrogów w jednym starciu. Na początku gry potyczki z tyranidami robią niesamowite wrażenie, a umieszczenie kamery za plecami Titusa tylko potęguje bitewny chaos. Posoka bryzgająca wszędzie hektolitrami, ciała obcych, wijące się dookoła i my wyrąbujący sobie drogę mieczem łańcuchowym. To naprawdę ma swój urok.

Skoro już o masowym eksterminowaniu mowa to warto wspomnieć o naszym arsenale. Łącznie dostajemy ponad 20 różnych narzędzi zniszczenia + 4 rodzaje granatów. Znajdziemy tu kilka sztuk broni białej, 3 różne pistolety, parę sztuk broni ciężkiej i energetycznej, oraz jakieś 12 przeróżnych karabinów Bolterowych.

Robi wrażenie? Cóż, o ile do broni białych, pistoletów, broni energetycznych, czy ciężkich nie mogę się przyczepić… O tyle część bolterów wydaje się zbyt podobna do siebie, różniąc się rozmiarem magazynka, czy doczepioną lunetą itp. itd. Strzela się z tego wszystkiego bardzo dobrze, ale tak małe różnice psują trochę poczcie różnorodności.

Kolejnymi zasługującymi na pochwałę elementami są, oprawa graficzna, design, oraz klimat. Pod tymi względami Space Marine 2 naprawdę błyszczy. Pod względem graficznym, gra jest po prostu przepiękna. Obraz wyświetlany na ekranie jest bogaty w detale, animacje są niezwykle płynne i szczegółowe, co więcej sprawiają wrażenie dość naturalnych. Dodatkowo według mnie dosłownie WSZYSTKO w tej grze wygląda tak, jak wyglądać w świecie Warhammer 40K powinno. Cały sprzęt, oprzyrządowanie, pancerze pojazdy, statki i elektronika jest odpowiednio kanciaste i toporne. Technologia łączy się tu z mrocznym, monumentalnym i czasem lekko makabrycznym gotykiem, tak charakterystycznym dla imperium człowieka w tym uniwersum.

Niestety poza średnią fabułą, w większości ubogimi dialogami i słabo zarysowanymi postaciami. Kampania ma jeszcze jedną wadę. Przez specyficzną konstrukcję misji potrafi ona… znużyć. Najzwyczajniej w świecie brakuje tu większego zróżnicowania. Na początku tego nie czuć, ale kiedy po jakiś 2-3 godzinach grania przywykniemy do hord obcych… w gameplayu pojawia się nuda. Często podczas misji, kiedy przechodzimy od punktu do punktu na mapie, z dwoma małomównymi botami jako towarzyszami, poza mordowaniem całych hałd przeciwników nie dzieje się nic ciekawego (lub dzieje się za mało). I nie pomaga tu nawet dość radykalna zmiana przeciwnika od pewnego momentu gry. Boli to, tym bardziej że twórcy pokazali, że są w stanie zrobić naprawdę efektowną, angażująca i dość epicką końcówkę opowiadanej przez nich historii.

 

Multiplayer:
Jednak singleplayer to nie wszystko, bo produkcja Saber Interactive oferuje również multiplayer. Dzieli się on na 2 główne kategorie: Operacje będące co-opem PvE oraz Wieczną Wojnę będąca trybem PvP. Do zabawy dostajemy aż 6 grywalnych klas postaci. Każda z nich posiada swoją unikalną umiejętność specjalna z odpowiednio długim cooldownem, może walczyć wręcz i za pomocą broni palnej oraz ma klasę pancerza, decydującą o nieco mniejszej, bądź nieco większej odporności na obrażenia.

Mamy tutaj Marine Taktycznego, czyli wszechstronnego trepa, posługującego się najszerszym wachlarzem uzbrojenia. Ma on możliwość rzucenia kulistej sfery, która na chwile podświetla znajdujących się w niej przeciwników i sprawia, że są bardziej podatni na atak. Kolejny to Szturmowiec z jetpackiem, który dzięki niemu może wznieść się w górę i zadać dewastujący cios z powietrza bronią białą (inne klasy nie potrafią skakać). Następna jest tzw. Awangarda, czyli marine z wyrzutnią linki z kotwiczka, którą może się on błyskawicznie przyciągając do pobliskich wrogów i atakować ich na morderczo bliskim dystansie. Ostoja to z kolei typowy rycerz z mieczem i tarczą do walki w zwarciu. Tarcza zapewnia mu dodatkową osłonę przed obrażeniami, może on również strzelać z pistoletów. Jego umiejętności to postawienie sztandaru, który przez krótka chwile regeneruje pancerz jednostek zebranych wokół niego. Potem jest Snajper, który jako jedyny ma dostęp do karabinów długodystansowych i może odpalić krótkotrwały kamuflaż optyczny czyniący go praktycznie niewidzialnym. Ostatnią klasą jest Ciężki, czyli typowy, wytrzymały tank i spec od broni ciężkiej. Posiada on również pól sferyczną osłonę energetyczną, która po włączeniu na kilka sekund czyni go niesamowicie odpornym na obrażenia dystansowe.

Jak widzicie, klasy postaci są ciekawie zaprojektowane i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Ich zbalansowanie również jest nieźłe, jednak jest tutaj miejsce na drobne poprawki.

Przykładowo Snajper w trybie PvE, gdzie zazwyczaj sieczemy hordy tyranidów, zwyczajnie mi nie pasował i dziwnie się nim grało. Natomiast Ostoja w PvP ma dla mnie zdecydowanie za mocną tarcze, która czasem czyni go zbyt trudnym celem do ubicia.

Za każdy rozegrany mecz lub operacje dostajemy specjalną walutę, dzięki której odblokowujemy różne, rzeczy. Dla obu trybów są to kosmetyczne skórki i zdobienia broni oraz pancerza. Jest tego istne zatrzęsienie, zdobienia pancerza, są nawet podzielone na poszczególne zakony, czy to chaosu, czy prawilnych kosmicznych marines. Fani uniwersum powinni być zadowoleni.

 

Multiplayer – rozgrywka:
Przyjrzyjmy się teraz bliżej poszczególnym trybom rozgrywki. Zacznijmy od Operacji (PvE), oferują one 6 różnych fabularyzowanych misji, które, łącza się z główna kampanią fabularną. Przy pierwszym podejściu stanowią fajne uzupełnienie niektórych wydarzeń. Dają nam możliwość wykonania różnych zadań, które wspierają działania głównego oddziału Titusa podczas historii z singla.

Misje rozgrywa się w trybie kooperacji z 2 innymi graczami. Są one dość długie i rozbudowane, można je przechodzić wszystkimi klasami postaci na 4 różnych poziomach trudności. No dobrze, ale co w tym trybie takiego szczególnego? System progresji! W Operacjach każda klasa postaci, a także broń posiada „Drzewko profitów”. Jest to całkiem spory zbiór unikalnych perków, które wykupione nieco zmieniają i ułatwiają rozgrywkę.

Perki dzielą się na takie, które boostuja tylko nas oraz takie, które wzmacniają cały oddział. Działa to mniej więcej tak: Po każdym przejściu danej operacji wybraną przez nas klasą oraz uzbrojeniem oprócz wspomnianej wcześniej w recenzji waluty dostajemy punkty doświadczania, biegłości używanej przez nas broni oraz dane zbrojowni. Dzięki czemu wbijamy poziom danej klasy i gnatów, im wyższy level klasy mamy, tym więcej perków do wykupienia za walutę odblokowujemy. A dzięki poziomowi biegłości broni możemy wykupować jej ulepszone wersje z podbitymi statystykami. Za dane zbrojowni natomiast odblokowujemy perki naszych spluw.

Jest to zaskakująco złożony i rozbudowany system. Natomiast wspomniane wcześniej poziomy trudności zapewniają nie lada wyzwanie. Poza dopakowanymi postaciami wymagana jest również dobra współpraca między graczami. Całość ma jednak jedną poważną wadę. Zadajmy sobie pytanie, jak długo gracze będą chcieli grindować to wszystko w dość ograniczonej puli misji?

Przejdźmy teraz do trybu Wiecznej Wojny (PvP), oferuje on 3 popularne typy rozgrywki. Są to: Przejęcie Terenu ( Capture the Flag), Przejęcie i Kontrola (Hard Point z CoD-a) oraz Anihilicje (Team Deadtmatch do 50 fragów dla danej drużyny). Same rodzaje rozgrywek są raczej znane, więc skupmy się na levelowaniu i gameplay-u.

Tutaj poziom jest przypisany bezpośrednio do gracza i nie dzieli się na klasy. Jego nabijanie odblokowuje kolejne bronie dostępne dla danych marines. Możemy też wykupywać i odblokowywać kolejne skiny do giwer, ale to czysta kosmetyka.

Same mecze, potrafią być dość szybkie i dynamiczne, toczymy je w 6-osobowych zespołach, time to kill jest tu nieco wydłużony. Rzadko padamy tu od przysłowiowego strzała, a rozgrywka potrafi wkręcić i jest po prostu przyjemna. Mapy są stosunkowo nieduże, ale przyzwoicie zaprojektowane. Dają możliwość oflankowania przeciwników, czy zrobienia im tyłów. Jest jednak jeden problem, na tę chwilę mamy tylko 3 mapy, współdzielone przez wszystkie 3 typy rozgrywki. To zdecydowanie za mało i sprawia to, że tryb PvP, może się dość szybko znudzić.

Podsumowanie:
Warhammer 40K: Space Marine 2 jest tytułem szalenie nierównym. Z jednej strony dostajemy kapitalnie zaprojektowany świat z dbałością o szczegóły. Zobrazowany przepiękną szatą graficzną, co łącznie tworzy równie dobry klimat. Gra posiada również świetny i satysfakcjonujący system walki, który wspomaga dość bogaty arsenał. Obecny jest też obiecujący tryb Multi z aż 6 nieźle zaprojektowanymi klasami postaci.

Z drugiej strony mamy tu co najwyżej średnią kampanię singleplayer, którą dodatkowo po jakimś czasie sabotuje… jej małe urozmaicenie. Natomiast wymieniony wyżej obiecujący multiplayer na razie, nie ma za bardzo jak rozwinąć skrzydeł z powodu stosunkowo niedużej liczby map (6 operacji PvE i 3 mapy PvP).

Żeby być uczciwym należy wspomnieć, że gra została wyceniona na 210 zł. Twórcy również planują dodać jeszcze sporo nowej, darmowej zawartości do multi, więc z czasem zarówno pula dostępnych trybów gry, jak i operacji PvE oraz map PvP pewnie jeszcze trochę się powiększy. Patrząc jednak na obecny stan produkcji nie moge dać Space Marine 2 oceny wyższej niż 7/10.

Ocena końcowa

7/10

Plusy

  • świetny, brutalny system walki
  • piękna oprawa graficzna
  • design całego przedstawionego świata
  • 6 klas postaci w multi
  • zaskakująco rozbudowany tryb operacji (pve)
  • masa kosmetyki do odblokowania
  • ogólnie dość przyjemny i obiecujący tryb multiplayer...

Minusy

  • ... który na razie ma za mało map i operacji
  • najwyżej średnia kampania fabularna, która może nużyć
  • w większości płaskie postacie i średnie dialogi
  • część broni zbyt mało się od siebie różni
Walle_90

Autor:
Walle_90
Rubaszny streamer, o specyficznym poczuciu humoru... :) Uwielbia gry wszelakie. Od shooterów, RPGów, horrorów , po gry akcji, taktyczne, RTSy... i sporą cześć tego co pomiędzy. Indiana Jones wszelkiego rodzaju znajdziek, sekretów, achievementów i "wielkanocnych jajek" :)

Poprzedni artykułWypalenie grami – jak sobie...
Kolejny artykułStempel, karabin i korupcja...