Recenzja Syberia Remastered – klasyk w nowych szatach

Zdjęcie: Syberia Remastered / Virtuallyz Gaming / Microids Studio Paris / Microids (wyd. 2025)
Recenzja Syberia Remastered sprawiła mi nieco kłopotu. Choć nie jestem wielkim fanem gatunku, to oryginalną wersję wspominam raczej ciepło. To jedna z tych gier, które zapamiętuje się bardziej przez emocje i klimat niż przez konkretne mechaniki. Syberia Remastered obiecuje powrót do tej samej historii, ale w nowej oprawie. Jak jednak prezentuje się odświeżone dzieło Benoîta Sokala? Czy zmiany są warte uwagi? Czy może lepiej pozostawić przyjemne wspomnienia o oryginale i nie ruszać remastera?
Podróż, która zaczyna się od formalności
Historia pozostaje dokładnie taka, jaką zapamiętali fani oryginału. Wcielamy się w Kate Walker – prawniczkę z Nowego Jorku, wysłaną do niewielkiego, europejskiego miasteczka Valadilène, by sfinalizować przejęcie fabryki mechanicznych automatów. Służbowa formalność szybko okazuje się czymś znacznie większym. Zaginiony spadkobierca, dziwaczni mieszkańcy, coraz bardziej odrealnione miejsca i obsesja twórców automatów na punkcie mamutów prowadzą Kate w podróż, która z tygodnia pracy zmienia się w osobistą wyprawę na koniec świata.
Remaster nie ingeruje w fabułę. Dialogi, tempo opowieści i sposób jej prowadzenia są niemal identyczne jak w pierwowzorze, z kilkoma niewielkimi zmianami, które wyłapią wyłącznie fani oryginału. To nadal historia o wyrywaniu się z codziennej rutyny, o samotności i fascynacji tym, co zapomniane. Dla nowych graczy będzie to spokojna, melancholijna przygoda. Dla weteranów – sentymentalny powrót, który nie próbuje na siłę reinterpretować znanych wątków.
Oprawa audiowizualna – czyli jak wygląda i brzmi Syberia po liftingu
Największa i najbardziej widoczna zmiana to oprawa graficzna. Zamiast statycznych, prerenderowanych teł dostajemy pełne środowiska 3D. Lokacje są wyraźnie odtworzone z szacunkiem do oryginału – Valadilène, fabryka Voralbergów czy kolejne przystanki podróży są od razu rozpoznawalne, ale bogatsze w detale, światło i głębię. Kamera potrafi płynnie podążać za Kate, czasem ustawić się w bardziej filmowy sposób, co sprawia, że świat gry wydaje się żywszy.
Problem jednak w tym, że nowa oprawa nie zawsze idzie w parze z jakością. Animacje postaci są sztywne, a niektóre modele – szczególnie przy bliższym kontakcie – zdradzają ograniczenia budżetowe. Do tego dochodzą stare przerywniki filmowe, które pozostawiono niemal bez zmian. Ich jakość wyraźnie odstaje od reszty i mocno wybija z immersji.
Dźwiękowo mamy do czynienia raczej z zachowaniem status quo niż z prawdziwym odświeżeniem. Muzyka wciąż świetnie buduje nastrój, ale jest jej niewiele i dość szybko zaczyna się powtarzać. Dialogi brzmią znajomo – i to dosłownie. Głos Kate Walker jest ten sam co przed laty, co z jednej strony działa nostalgicznie, z drugiej momentami brzmi archaicznie i nienaturalnie w zestawieniu z nową oprawą. To nie jest zły dubbing, ale czuć, że pochodzi z innej epoki. Nagranie głosów od nowa z pewnością wyszłoby grze na plus. Choć z uwagi na ograniczony budżet, trudno się dziwić, że pozostały bez zmian.
Rozgrywka – co się zmieniło, a co zostało po staremu
Pod względem mechanik Syberia Remastered pozostaje klasyczną przygodówką. Nadal eksplorujemy lokacje, rozmawiamy z postaciami i rozwiązujemy zagadki logiczne. Twórcy dodali jednak kilka usprawnień, które mają ułatwić wejście w ten świat nowym graczom. Najważniejsze z nich to tryb fabularny z systemem podpowiedzi i czytelniejszym dziennikiem zadań. Dzięki temu osoby, którym nie po drodze z przygodówkami (jak mi) będą znacznie rzadziej błądzić bez celu, zastanawiając się, co autor miał na myśli.
Zmieniło się też sterowanie. Zamiast klasycznego wskazywania obiektów możemy bezpośrednio poruszać Kate, korzystając z klawiatury lub pada. Kamera podążająca za postacią sprawia, że eksploracja przypomina bardziej współczesne gry przygodowe. Niestety, to rozwiązanie ma swoje minusy. Ruch bohaterki bywa ociężały, reakcje na polecenia opóźnione, a kolizje z elementami otoczenia potrafią irytować. Kilkukrotnie miałem wrażenie, że walczę nie z zagadką, a z samym sterowaniem.
Same łamigłówki w większości pozostały wierne oryginałowi. Część została lekko przebudowana, bardziej „manualna”, ale ich logika nadal bywa staroszkolna. Jeśli ktoś nie przepada za powolnym tempem i kombinowaniem na zasadzie „spróbuj wszystkiego ze wszystkim”, może się jednak odbić.
Problemy – czyli gdzie Syberia Remastered się potyka
Największym problemem Syberii Remastered jest brak konsekwencji. Z jednej strony mamy nowe, trójwymiarowe lokacje i nowoczesną kamerę. Z drugiej – sztywne animacje, stare nagrania dialogów i przerywniki sprzed ponad 20 lat. Te elementy nie zawsze tworzą spójną całość. I tutaj to bardzo dobitnie widać.
Do tego dochodzą drobne, ale zauważalne niedociągnięcia techniczne. Nic, co całkowicie psuje zabawę, ale wystarczająco dużo, by co jakiś czas przypomnieć, że to remaster zrobiony raczej „bezpiecznie” niż z rozmachem. Choć przeszukując Internet natrafiłem na posty graczy, którzy przez błędy lądowali na pulpicie czy blokował im się postęp w grze. Widać też, że twórcy nie zdecydowali się na głębsze przebudowanie mechanik. Dla jednych będzie to zaletą, dla innych dowodem zmarnowanego potencjału.
Czy warto wrócić do Syberii?
Syberia Remastered to przede wszystkim list miłosny do oryginału. Gra nie próbuje udawać nowoczesnej przygodówki na miarę dzisiejszych hitów, tylko zaprasza do świata, który wielu graczy pokochało lata temu. Nowa oprawa graficzna i drobne ułatwienia sprawiają, że wejście w tę historię jest dziś łatwiejsze, ale nie da się ukryć, że pod nowymi szatami wciąż kryje się bardzo stara dusza.
Jeśli nigdy nie grałeś w Syberię, remaster jest dobrą okazją, by poznać tę wyjątkową opowieść. Jeśli wracasz z sentymentu – dostaniesz dokładnie to, czego się spodziewasz, razem z wszystkimi zaletami i wadami oryginału. To nie jest idealny powrót klasyka, ale nadal podróż, którą warto odbyć – nawet jeśli po drodze trochę trzęsie.
Klucz gry otrzymaliśmy nieodpłatnie od wydawcy. Nie miało to wpływu na treść recenzji jak i jej ocenę.



