Recenzja RV There Yet? – szalona wyprawa, która niestety potrafi irytować

Opublikowano: 08.11.2025

Autor: Jakub Bugielski

Przeczytasz w: 10

Recenzja RV There Yet? – szalona wyprawa, która niestety potrafi irytować

Zdjęcie: RV There Yet? / Nuggets Entertainment (wyd. 2025)

RV There Yet to gra, którą obserwowałem od jakiegoś czasu, po tym jak jej reklama wyświetliła mi się w Internecie i której recenzja musiała pojawić się na łamach naszego portalu. Przygotowana z mniejszym budżetem, ale przez kogoś z pomysłem – w ostatnim czasie mieliśmy kilka tego typu produkcji, większość z nich udanych i ciepło przyjętych przez graczy. Czy tutaj jest tak samo? I tak i nie – choć to zależy od tego, czego oczekujemy od gry.


Wspólna podróż zaczyna się od chaosu

RV There Yet? to gra, która nie udaje epickiej przygody – zamiast tego serwuje czystą, nieprzewidywalną zabawę opartą na fizyce. Wsiadamy do wysłużonego kampera i ruszamy w podróż przez pagórkowate tereny, próbując dotrzeć do kolejnych punktów, nie rozbijając przy tym pojazdu (ani siebie). Trudno określić, o które łatwiej zadbać, bo fizyka potrafi być kapryśna – jednak do tego wrócimy za moment.

Rozgrywka to połączenie improwizacji, fizyki i cierpliwości – trzeba ustawiać belki, holować auto, balansować ciężarem i wspólnie ratować sytuację, gdy wszystko zaczyna się walić. Tutaj nie ma idealnych rozwiązań, są za to dziesiątki komicznych porażek, które zamieniają każdą sesję w festiwal śmiechu i chaosu. Pod warunkiem że mamy zgraną ekipę znajomych, z którymi możemy się wspólnie bawić.


Zgrana ekipa, jeden kamper – prawdziwa moc kooperacji

Siła RV There Yet? bezapelacyjnie leży w kooperacji. Gra pozwala na wspólną zabawę w zespole do czterech osób. Prawdziwa magia dzieje się wtedy, gdy drużyna potrafi ze sobą współpracować – albo przynajmniej próbować. Wspólne przeciąganie pojazdu przez trudny teren, kombinowanie z wyciągarką, balansowanie mostem z kilku desek – czy krzyk, gdy kierowca zapomniał zaciągnąć ręczny, a kamper stoczył się z urwiska… Wszystko to generuje spontaniczne sytuacje, które trudno zaplanować i które są kwintesencją kooperacyjnej zabawy ze znajomymi.

Recenzja RV There Yet? - czy warto wybrać się w tę podróż kamperem?

Koszmar Amerykanina – ręczna skrzynia biegów!

Wielką siłą gry jest właśnie to nieprzewidywalne poczucie wspólnego celu. Gdy coś idzie nie tak (a idzie często), zamiast frustracji pojawia się śmiech i chęć spróbowania jeszcze raz. To tytuł idealny na wieczory ze znajomymi, gdzie zabawa wynika nie z rywalizacji, a z absurdalnych prób uratowania kampera przed katastrofą. Jedyną rzeczą, do której mogę się tu przyczepić, jest brak możliwości łączenia się z losowymi graczami. Nie ma tu żadnej formy matchmakingu – można grać jedynie z osobami, które mamy na liście znajomych.


Samotny kierowca na końcu świata nie ma tutaj czego szukać

Problem z RV There Yet? zaczyna się wtedy, gdy postanowimy zagrać w pojedynkę. W teorii można – gra w pełni na to pozwala. W praktyce zaś produkcja traci wtedy większość swojego uroku. Brak towarzyszy oznacza konieczność wykonywania wszystkich czynności samemu, a to przekłada się na powolne tempo i frustrację.

Recenzja RV There Yet? - czy warto wybrać się w tę podróż kamperem?

W trakcie wędrówki na mapie oznaczana jest nasza trasa przejazdu

Fizyka, która w grupie bawi, w solo potrafi mocno irytować, zwłaszcza gdy deska nie chce się ułożyć lub pojazd zsuwa się z klifu po raz dziesiąty. To produkcja projektowana z myślą o drużynie – samotny gracz szybko poczuje, że czegoś tu brakuje, nawet jeśli doceni sam pomysł.


Kreskówkowy urok i dźwięk chaosu

Od strony wizualnej RV There Yet? prezentuje się lekko i przyjemnie. Styl graficzny jest prosty, nieco kreskówkowy, ale pasuje do szalonego charakteru rozgrywki. Nie można tu oczywiście mówić o wizualnych fajerwerkach, ale estetyka jest spójna i czytelna – dokładnie taka, jakiej potrzeba w grze o chaotycznej podróży kamperem ze znajomymi.

Recenzja RV There Yet? - czy warto wybrać się w tę podróż kamperem?

Instrukcja obsługi i naprawy pojazdu nadaje grze fajnego klimatu

Oprawa dźwiękowa uzupełnia klimat tej produkcji indie. Słychać zgrzyty metalu i trzeszczące drewno, gdy uderzymy w jakąś przeszkodę. Słychać też silnik, który brzmi, jakby miał zaraz eksplodować, gdy próbujemy kamperem wyjechać na stromy podjazd. Do tego dochodzą krzyki współgraczy, które często są najlepszym elementem całej zabawy.


Fizyka w roli głównej – i największy przeciwnik gracza

To, co jest elementem wyróżniającym RV There Yet?, czyli fizyka, jest też tym, co potrafi równie szybko wyprowadzić z równowagi i doprowadzić do szewskiej pasji. Fizyka w grze bywa ekstremalnie kapryśna. Deski ślizgają się po powierzchni jak po lodzie, przez co przejazd przez dziurę potrafi czasami zająć naprawdę sporo czasu, szczególnie w trakcie gry w pojedynkę. Często pojazd potrafi odbić się od kamienia w sposób, który trudno nazwać realistycznym. Zaś kontakt z niewielkim krzaczkiem, podczas jazdy z niedużą prędkością, potrafi (dosłownie) rozerwać pół samochodu. Zamiast poczucia kontroli mamy więc często wrażenie, że wszystko dzieje się samo z siebie, by wyprowadzić nas z równowagi.

Recenzja RV There Yet? - czy warto wybrać się w tę podróż kamperem?

Zabawa z ustawianiem desek potrafi szybko stać się frustrująca…

Drugim problemem jest ograniczona zawartość. Na ten moment gra oferuje tylko jedną mapę, a prócz podróży i naprawy samochodu, jedynym urozmaiceniem jest tutaj kontakt z dzikimi zwierzętami. Tutaj niestety też jest dość skromnie, bo zaatakowani zostać możemy przez węże, niedźwiedzie czy przerośniętego orła. Choć pierwsze spotkania, szczególnie z niedźwiedziem, bywają emocjonujące, to szybko uczymy się radzić sobie z zagrożeniami. Na przykład wspomniany misiek da nam spokój, gdy tylko… przekroczymy most. Po kilku godzinach pojawia się więc mocne uczucie powtarzalności.

Co więcej, choć tytuł teoretycznie wspiera czterech graczy, w praktyce najlepiej sprawdza się w duecie. Przy większej liczbie uczestników część z nich zwyczajnie nie ma co robić. Czuć to szczególnie podczas jazdy kamperem, gdzie wszyscy gracze muszą siedzieć. Inaczej kapryśna fizyka, która nie radzi sobie z „wolnymi” obiektami w aucie, da nam mocno popalić.

Czy warto wyruszyć w tę trasę? – recenzja RV There Yet? w pigułce

Nasza recenzja RV There Yet? dobiega końca. Ta produkcja indie przykład gry, która pokazuje, że nie trzeba wielkiego budżetu, by dostarczyć masę radości. Wystarczy dobry pomysł, umiejętne wykonanie i garść chaosu. W grupie znajomych potrafi rozbawić do łez, oferując spontaniczną, nieprzewidywalną zabawę. Nie jest to jednak produkcja dla każdego. Osoby szukające rozbudowanej przygody czy solidnego trybu solo mogą się zawieść. Z drugiej strony produkcja kosztuje na Steamie niecałe 30 zł, zdecydowanie więc warto dać jej szansę.

Ocena końcowa

7/10

Plusy

  • Prosta, czytelna grafika
  • Solidne udźwiękowienie
  • Świetna do zabawy w kooperacji ze znajomymi
  • Solidna pod kątem technicznym – nie mieliśmy żadnych błędów ani crashy
  • Fizyka wprowadzająca do gry mnóstwo frajdy
  • Bardzo niska cena

Minusy

  • Fizyka, która potrafi doprowadzić do szału, szczególnie podczas rozgrywki solo
  • Gra stworzona dla dwóch osób – w trakcie rozgrywki 4-osobowej część graczy nie ma co robić
  • Ograniczona zawartość – po kilku godzinach zaczyna mocno nużyć
  • Nie dla solowych graczy – poziom trudności znacznie rośnie, a cały urok gry pryska
Jakub Bugielski

Autor:
Jakub Bugielski
Gracz z niemal trzema dekadami doświadczenia na karku, który swoją przygodę z graniem rozpoczął od Commodore 64 i Atari 2600, by potem, jak każdy Polak, tłuc bez opamiętania na Pegasusie. Dziś gracz głównie PC, wiecznie zakochany w strategiach wszelakich (z naciskiem na RTS), RPG i indykach.

Poprzedni artykułNajciekawsze polskie gry 2025...
Kolejny artykułŚmierć w grach wideo –...